Śmiałem się na tym filmie od samego początku, do samego końca. Świetny scenariusz, świetna gra aktorska (zwłaszcza Roddy'ego Pipera w roli antybohatera Sama Hella), bardzo wyważony humor (jak dla mnie prawie idealnie). Wyobraźcie sobie, że na świecie płodni mężczyźni są rzadkością. Ludzka rasa wymiera i reprodukcja jest najważniejsza. Główny bohater jest jednym z niewielu płodnych facetów. Pod przymusem wyrusza na misję uratowania płodnych kobiet, porwanych przez króla miasta żaboludzi. Rzecz w tym, że ten "przymus" to metalowe matki z wmontowaną bombą, która się zdetonuje, gdy tylko Sam oddali się za bardzo od kobiety, która dowodzi tą misją. Przedni ubaw! Polecam!