Jestem świeżo po projekcji Miasta44. W czasie filmu zamiast refleksji, wczucia się w bohaterów i innym zachowań, które powinien on wywołać, było słychać tylko śmiech. Niektóre sceny były mocno przekombinowane i nierealne np. kiedy Stefan budzi się, a tu nie ma ściany... Albo te "epickie" pocałunki w deszczu kul w zwolnionym tempie. Wiadomo - ludzie w żadnych czasach nie byli święci i nie chodzi tu o gloryfikację czy idealizację ludzi z Powstania, ale główni bohaterowie są płytcy. Pokazana jest w większości ich naiwność i głupota. Patriotyzmu i chęci wolności jest w nich niewielki pierwiastek. Bardzo podobała mi się postać matki Stefa (rewelacyjnie zagrała) i jego brata. Początek filmu zapowiadał się naprawdę dobrze. Ostatnia scena, kiedy Biedronka siedzi na wysepce i Stefan podpływa jest gwoździem do trumny. Brakowało mi pokazania IDEI Powstania, tej chęci wolności! Brakowało poświęcenia u głównych bohaterów (nie mówię tu o poświęceniu Biedronki dla Stefana). Czasem zdawało mi się, że Powstanie schodzi na boczne tory. Nie ma wśród głównych postaci prawdziwego bohatera, przykładnego wzorca... O! I scena kiedy Stefan biegnie przez cmentarz daje wiele do życzenia... Kocham historię i interesują mnie czasy okupacji i po wyjściu z kina zrobiło mi się ogromnie przykro, że tak ważny aspekt naszej historii nie został ukazany w godny, należyty sposób.
Trzeba jednak pochwalić pracę operatorów, scenografię, kostiumy oraz końcowy tekst Królikowskiego. Zakochałam się w Mieście44 od pierwszego trailera, ale cóż, nie można oceniać książki po okładce.
Psychika młodych ludzi była inna. Mieli chęć i determinację do walki, swoistą potrzebę, nie traktowali tego tak lightowa, przykład: trumny leżą, inni się cieszą jak gdyby nigdy nic... Patriotyzm widać tylko u dowódców, u młodych (i nie mówi mi tutaj, że młodzi to byli za młodzi i nie wiedzieli, co się dzieje, nawet 12 latkowie wiedzieli wszystko doskonale) postawa ta jest żenująca, nieadekwatna do sytuacji...
Zgadzam się z Tobą. Są sceny które zrobiłbym inaczej, ale ja nie jestem Komasom i trzeba uszanować to co zrobił i ocenić. Nie rozumiem jednak dlaczego kilka scen sprawia, że dajecie temu filmowi ocenę na 5. Wielokrotnie reżyser wypowiadał się, że nie chce "łopatologicznie" pakować widzowi prawd i wartości do głowy. To nie jest ani film propagandowy ani dokumentalny. Nie obśmiewał Powstańców a pokazywał ich heroizm podczas walki. Gdy szedłem do kina na ten film nie chciałem patosu i wielkich hasel. O tym wiem i czytam od lat. Co roku jestem na Powązkach 1 sierpnia. Wtedy czuje się tą atmosferę i widzi tych ludzi. Idąc na film chciałem zobaczyć coś innego. Film z dobrymi ujęciami, scenami batalistycznymi, obrazem tego jak mogły wyglądać walki. To wszystko zobaczyłem. Po raz pierwszy w polskim filmie. Mam jednak wrażenie że zabrakło trochę dobrego scenariusza, lepszej historii wokół głównych bohaterów.
chciał uniknąć patosu i skupił się na "wielkiej" miłości i romansie? czyli jednym słowem wykorzystał tło i historię dla rzewnego romansidła?
Ta "miłość" to ani wielka, ani romantyczna. Chyba bardziej by mi pasowało określenie "szybka". I to też jest jakiś przekaz. Często słyszy się, że Powstańcy mówią: "Trzeba było żyć szybko bo nigdy nie wiedziałeś kiedy dosięgnie cię kula". Film bardziej niż do romansideł zaliczyłbym do katastroficznych. Czy możesz mi wskazać inny film który bardziej dobitnie ukazywałby sceny walk w Warszawie? Wciąż uważam, że obraz jest na wiele sposobów przełomowy.
No i fakt, że szybko się zakochali tylko tak można wyjaśnić przewijający się w kółko wątek romantyczny. Na te walki reżyser miał bodajże 8 lat i budżet jak na naszą kinematografię potężny - a za występ w takim filmie grupy rekonstrukcyjne jeszcze by się same dołożyły... Najbardziej dobitna scena walk to strzał z armaty czołgowej, który opisałem niżej.
akurat jeśli chodzi o nierealność scen to jedną z moich ulubionych jest bezpośredni strzał z armaty czołgowej w Kamę, która wyszła z tego fizycznie praktycznie nietknięta.
Agnieszka, film "Kiler" ocenilaś na 9, "Armageddon" na 9 a "Miasto 44" na 5? Niestety, jesteś niewiarygodna. 0/10:)
Po pierwsze, nie wiem w jakim kinie byłaś i jaka średnia wieku w nim była skoro słyszałaś śmiechy. U mnie była cisza, nawet gdy ludzie wychodzili.
Po drugie naiwność i głupota. A myślisz, ze jacy ci ludzie byli mając naście lat? Doświadczeni mędrcy z brodami? Byli idealistami jak kazdy młody człowiek. A niestety idealizm jest równoznaczny naiwności, porywczości. I takie ukazanie wg mnie jest bardzo bliskie prawdzie i za to właśnie ten film ma duży plus.
Po trzecie poświęcenie dla Ojczyzny. A co Stefan niby zrobił? Zostawił Alicje, poszedł walczyć tylko dlatego bo chciał dochować wierności Ojczyźnie, być "fair". A to właśnie ona byla jego miłością. Mógł z nią próbować uciec itd. Jednak tego nie zrobił. Bardzo silne w nim były uczucia patriotyczne. Ba, sprzeciwił się matce, poszedł do Powstania i to raczej nie tylko ze względu na Alicję. To jednak troche za mało na takie poświęcenie.
Po czwarte: nierealne sceny i zakończenie. To chyba oczywiste, że scena pocałunku, a wg mnie również seksu były tylko wyobrażeniem bohaterów, ich pragnieniami. Dlatego zostały tak "dziwnie" przedstawione, Zakonczenie oczywiście to tez wytwór wyobraźni Stefana. Alicji już dawno nie było, leżała zapewne na tej stercie ciał. Zresztą to zakończenie to piękne uwieńczenie tego, jak ta para się poznała.
Podsumowujac, film jest ten bardzo realistyczny, bo pokazuje ludzi z krwi i kości, prawdziwych. Takich jak my. Bo takimi tez zapewne byli. Mieli takie same marzenia i pragnienia jak my teraz. Nie są wyidealizowani i gloryfikowani. Są zwyczajnie prawdziwi. A niektórych scen po prostu nie wolno brać dosłownie :)