Co tu dużo mówić film jest po prostu genialny. Zaczyna się trochę chaotycznie, bo o to na początku widzimy ludzi strzelających do...kurczaka i głównego bohatera, który jest jednocześnie narratorem w tej niesamowitej opowieści. Nagle ni z tąd ni z owąd przenosimy się do czasów gdy Rakieta, nasz główny bohater jest kilkuletnim chłopcem i praktycznie przez cały film mamy do czynienia z takimi retrospekcjami, wędrujem to tu to tam, ale spokojnie można do tego przywyknąć, nie przeszkadza to w odbierze, a nawet czyni całość jeszcze bardziej atrakcyjną. Oglądając film i mając przekonanie, że oparty jest on na faktach autentycznych widz ma ochotę nie raz złapać się za głowę i krzyknąć: "Nie! To przecież niemożliwe!". Obraz jaki serwuje nam reżyser jest do bólu wstrząsający i porażający. Widzimy bandę kilkuletnich dzieci, które biegają jak gdyby nigdy nic z bronią w ręku, to że ktoś ginie od kuli jest tam rzeczą najnormalniejszą w świecie. W mieście gdzie króluje przemoc, wpływy i narkotyki nie ma ludzi kryształowo czystych, każdy ma już coś na sumieniu. Można odnieść wrażenie, że Ci ludzie urodzili się już z wyrokiem, z wyrokiem śmierci rzecz jasna. Wielowątkowa fabuła tego filmu nie pozwala nudzić się ani na chwilę. Aktorsko film wypada świetnie, ale to głównie zasługa tego, że... większość ludzi którzy zagrali w filmie nie mieli do czynienia z aktorstwem, są prawdziwymi mieszkańcami Miasta Boga i dlatego obraz jest jeszcze bardziej wiarygodny. Scena w której Mały Ze karze kilkuletnim chłopcom wybrać miejsce w które chcą zostać postrzeleni, po czym strzela i daje broń niewiele starszemu od nich Kotletowi i każe wybrać jednego i zabić to po prostu mistrzostwo świata. Jednym słowem kto nie jeszcze nie widział, niech czym prędzej nadrabia zaległości, bo ta historia jest po prostu tak nietuznikowa i tak wstrząsająca, że praktycznie w każdym wywoła zachwyt. Polecam!