Swiezo po seansie trudno mi film oceniac. Poki co wiem tylko, ze wrazenia sa pozytywne i z kazda godzina coraz lepsze.
Film jest swietnie zrobiony, moze nieco malo dynamiczny na poczatku - ale poza tym, wiecej wad w nim dostrzec nie moge. Nagroda za zdjecia w pelni zasluzona - i praca kamery, i zabawa kolorami robia naprawde spore wrazenie. Podobnie muzyka - pojawiajaca sie od czasu do czasu, mocnym uderzeniem, a kiedy indziej zupelnie nieobecna, gdy jej w danej chwili nie trzeba. Zaskakujaco dobrze graja aktorzy, ktorzy - mimo ze znanych nazwisk nie maja - w pelni przekonuja do autentycznosci odtwarzanych rol. Tym bardziej to zadziwia, ze spora ich czesc to jeszcze okolo dziesiecioletnie dzieciaki.
Dodawac, ze brutalnosc i bezwzglednosc tych mlodych ludzi zaskakuje i szokuje, nie trzeba. Sporo osob powiedzialo to przede mna. Powiem wiec tylko, ze obrazy o tzw. ciezkiej rzeczywistosci sa przewaznie robione na jedno kopyto. Malo ktory film mnie tak wynudzil i zniesmaczyl, jak oslawiona "Czesc, Tereska". Rekomendacja, ze ten film tez ma pokazywac swiat takim, jakim jest, nieco mnie przestraszyla. Ale obylo sie bez bolu. Bo ten film ma w sobie cos dla kazdego (dla mnie to byla specyficzna, niechronologiczna narracja w stylu Tarantino). A za razem nie jest zadna zupa-smieciuszka. A za to rezyserowi i scenarzyscie naleza sie najwyzsze wyrazy uznania. I zakwalifikowanie go do zdecydowanie wyzszej ligi, niz meki rezyserow-amatorow na tematy egzystencjalne. Meki, ktore potem widz musi z nimi przezywac...
I w zwiazku z tym bym wystawil ta osemke czy nawet dziewiatke... gdyby nie to, ze film bym skrzywdzil. Bo lwia czesc glosujacych uzywa tylko liczb '1' i '10' nie uznajac czegos takiego, jak skala... wiec zastanowie sie jeszcze do jutra - i pewnie wtedy dam te dyche :))))