7,4 6,8 tys. ocen
7,4 10 1 6812
7,0 3 krytyków
Michael Collins
powrót do forum filmu Michael Collins

Historia problemów Irlandczyków przełomu drugiej i trzeciej dekady. Walka o niepodległość wyrażona za pomocą strzelanin, strzelanin, strzelanin i strzelanin. Łubu - dubu pojawia się tu w każdej minucie filmy, tak często, że nie mamy czasu zastanowić się nad sytuacją bohaterów. Mamy wybuchy, morderstwa, strzały, armaty, ucieczki. Akcja pędzi tak szybko, że biedna Julia Roberts nie ma okazji pojawić się na dłużej. Cóż za strata.


Ogląda się dobrze. Ładnie sfotografowaną i dramatyczną rozróbę zawsze będzie oglądało się dobrze.

ocenił(a) film na 6
Piotrek4

I tak "biednej Julii" było na ekranie za dużo - snuła się jak smród w gaciach, po raz kolejny kreowana na nie wiadomo jaką piękność...Wątek typu "zapchaj dziurę"....

lena_777

Ech, ta zazdrość...

ocenił(a) film na 6
Andeddu

Wielkie, nieproporcjonalne usta-pontony i końska szczęka nie są obiektami mojej zazdrości..ba, jestem wdzięczna, że takimi "atutami" nie dane jest mi się chwalić :)

lena_777

Mhm, na pewno.

lena_777

Oj nieladnie wytykac komus takie mankamenty....nikt nie jest doskonaly, poza tym ludzie"Doskonali" bywajo zwyczajnie nudni....

ocenił(a) film na 6
Spartakus2

Żeby było jasne - wytykam mankamenty, bo wg takich kryteriów (wizualno-urodowe) przez większość swojej kariery była postrzegana, a co za tym idzie - oceniana.
To piramidalne nieporozumienie zakwalifikowania jej do kategorii: sex-bomba, femme-fatale na początku kariery spowodowało, że dostawała głównie role obiektów westchnień w komediach romantycznych i innych przez co wypadała po prostu nieautentycznie i niewiarygodnie.
Sorry, ale to tak jakby Martina Freemana albo Christopher Walkena obsadzać głównie w roli amantów :)
I tu talent absolutnie schodził na drugi plan. Ona jest aktorką charakterystyczną lub po prostu jedną z hollywoodzkich gwiazd jak Meryl Streep, Glenn Close, Hilary Swank, ale nie można jej stawiać w jednym rzędzie z Nicole Kidman, Michelle Pfeiffer czy Sandrą Bullock (aktorki z jej pokolenia), które dostawały role "po warunkach", czytaj grały ekranowe piękności.
I właśnie tam gdzie grała zwykłe, przeciętne kobiety - ani brzydkie ani ładne, mogła pokazać w pełni swój talent aktorski vide "Mary Reilly".
I wydaje mi się, że dopiero na obecnym etapie kariery dostaje role dramatyczne, skomplikowane psychologicznie, w których może się w końcu w pełni wykazać i nie być zmuszaną do bycia "ozdobą filmu" ( w końcu 50-ka prawie na karku więc ten długi rozdział, który zdeterminował jej filmografię i emploi, chyba można uznać za zamknięty:). Przykład "Sierpnia..." jest tego dobitnym dowodem.