Wróciłem wczoraj z kina.. Mimo w miarę udanych scen batalistycznych, czegoś w tym filmie mi brakowało. Gra aktorska na średnim poziomie. Film.. poza atakami samolotów i wybuchami nie buduje prawie żadnych (jeśli można to tak ująć) emocji, a przecież to dialogi aktorskie powinny coś takiego w scenariuszu tworzyć.. Technika komputerowa wydatnie pomogła w stworzeniu obiektów tamtych lat. Pancerniki stojące w porcie przypominały już te z tamtego okresu, a nie jak w filmie "Pearl Harbor", gdzie serce bolało widząc stojące tam, lekko ucharakteryzowane współczesne fregaty bądź niszczyciele.
Film da się jednak obejrzeć. Nie oczekujmy cudów, bo to nie komedia, czy film obyczajowy. W tym budżecie zrobili co mogli. Włącznie z wiadomym, oczywistym patosem (Bo jakże by inaczej..), Porównując jednak emocjonalność po którą idziemy do kina.. Bardziej podobała mi się "Bitwa o Midway"