Mini - "Powrót".
Film wpisujący się w etos rosyjskiej szkoły filmowej.
Wysmakowana, utrzymana w tonie filozoficznej zadumy opowieść o wielu istotnych rzeczach.
Dwie najważniejsze:
1) Jest to film o wielkiej miłości, namiętności, a także o jej końcu, o umieraniu. Pyta o sens poświęcania się drugiej osobie, o to, co czeka nas po śmierci.
2) "Milczące dusze" to studium konfrontacji natura - kultura. Pokazuje w brutalny, bezpośredni sposób niszczący wpływ cywilizacji, nowoczesności na tradycję. W jednej scenie widzimy bohaterów odprawiających tradycyjne obrzędy związane z pożegnaniem zmarłego, by chwilę później patrzeć na zastawione plazmowymi telewizorami półki w supermarkecie. Dużo jest mniejszych i większych smaczków, ciekawych metafor. Kiedy bohaterowie są we wspomnianym supermarkecie, kamera podąża za nimi spoglądając na nich od dołu, dając efekt wyższości bohaterów, bycia nad tą całą nowoczesnością i materialnymi głupstwami.
Twardą ręką poprowadził tą opowieść Fedorchenko. Oszczędnie, bez zbędnych słów, głównie milczeniem.
Piekielnie mocny jest to film od strony technicznej. Znów znakomite zdjęcia stworzył autor od "Powrotu" - Mikhail Krichman, aktualnie jeden z najlepszych operatorów na świecie.
Aktorzy zagrali oszczędnie, a zarazem bardzo realistycznie, dobrze.
Znakomita jest natomiast muzyka, współtworząca niezwykły klimat tej opowieści.
Zdecydowanie polecam.
7+/10
Przesadziłeś kolego z tym porównaniem do "Powrotu". Tamten to film - arcydzieło, a ten ogląda się ciężko, zupełnie nie wciągnął mnie i jednak rozczarował.
"Mini-Powrót" - nie próbuję powiedzieć, że to ta sama jakość, bo, jak słusznie powiedziałeś, "Powrót" to arcydzieło. Twórcy "Milczących dusz" posługują się jednak językiem filmowym stylistycznie zbliżonym do twórczości Zwiagincewa, stąd takie a nie inne porównanie.