PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=465857}
7,6 85 tys. ocen
7,6 10 1 85091
7,2 24 krytyków
Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
powrót do forum filmu Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet


Wkurzyłem się trochę. To dobry film, naprawdę, ale to nie jest historia, którą znam z książki. Postaram się krótko pokazać grzeszki tego "dzieła":

- Po pierwsze, spoilery. W filmie są dwie, czy trzy sceny nawiązujące do przeszłości Sallander! To, o czym mowa jest dopiero w drugim tomie! Dla mnie to podwójny problem, bo właśnie zacząłem "dziewczynę, która igrała z ogniem". Jeszcze nie dotarłem do tego, co się stało Lisbeth w przeszłości. A u już, w filmie, jakieś przebłyski.

- Po drugie, dominacja naszej hakerki nad Mikaelem. Tak, ona jest naprawdę świetną postacią i Larsson podkreślal jej kobiecą przenikliwość i siłę. Ale twórcy filmu zrobili z niej alfę i omegę. To nie córka Blomkvista mimochodem wpadła na trop, nie, to Salander. Z wlasnej inicjatywy. I jeszcze napisała o tym do Mikaela! To zupełnie wypacza jej wizerunek z książki. To nie Mikael dowiedział się, kto jest mordercą (na równi z Salander) - to Salander się dowiedziała, podczas, gdy dziennikarz poszedł włamać się (sic!) do domu Haralda Vangera. Mikael i włamanie. W osatecznym rozrachunku Mikael jest jakimś miernym dziennikarzyną, a ona w zasadzie sama się zgłosiła do tej misji (i cały czar ich pierwszego spotkania z bajglami poszedł się kochać) i w zasadzie nawet go nie potrzebowała. Wszystko rozwiązała sama, co - w połączeniu z jej książkową zaradnością - czyni z niej kobietę alfa. Mikael to tylko jakiś wynajęty punkt zaczepny dla fabuły.
Tfu, tfu, tfu.

- Nieścisłości. To już kwiatuszki na koniec. Martin nie popełnia samobójstwa, Mikael nie sypia ani z Cecylią, ani z panią naczelną Milenium, która tylko gdzieś przewija się w tle, jego życie osobiste praktycznie nie istnieje, a Henrik Vangern wcale go nie oszukał, bo - uwaga - wcale mu nie obiecywał na tacy głowy jego wroga (i cały prawdziwy punkt zaczepny fabuły poszedł się kochać), ponadto cała rodzina Vangerów wie co Mikael robi na wyspie. Nie ma przykrywki.

Rozumiem skracanie dla filmu - książka jest długa, film i tak ma ponad 2 godziny. Ale to są rzeczy NAJWAŻNIEJSZE dla rozwoju fabuły, z nich wynikają większe konsekwencje. Jeden dialog więcej nic by nie kosztował, a zmienił wiele.

Niewybaczalne. Zwłaszcza, że film jest dobry. Tylko... po prostu dobry. Nic nadzwyczajnego. Innymi słowy - historia Larssona została zepsuta. I to w głupi sposób.