Po pierwsze, uważam, że tego typu książki nie powinny być ekranizowane, gdyż film musiałby mieć minimum 5h, aby to mailo sens. Tak samo było z dziełami Browna.
Po drugie, moim zdaniem film znacznie lepszy od książki. Jeszcze pierwsza część pisanej trylogii była znośna (aczkolwiek bardzo przewidywalna), natomiast druga absolutnie tragiczna (trzeciej już nawet nie chciałem czytać). Mnóstwo seksizmu, bzdur, niedociągnięć, nierealnych skrajności i braku logiki. Rozumiem, że celem było stworzenie bardzo wyraźnej i barwnej bohaterki oraz zwrócenie uwagi na pewne problemy społeczne i bardzo dobrze. Jednak wygląda to jak robota amatora, który idzie bez pomyślunku w skrajności nie zważając na to, czy to trzyma się sensu. Na szczęście film skorygował sporą część tych absurdów, pozwalając na zachowanie dobrego smaku.