Brakowało mi szerszego kontekstu psychologiczno-socjologicznego-historyczno-filozoficznego.
Żałuję, że zmarnowano ten potencjał karmiąc nas nudnym dokumentem o dwóch typkach, co spakowali wszystko do walizek.
Minimalizm to nie tylko ograniczenie liczby posiadanych przedmiotów. To tak na prawdę zaprzeczenie standardowi tzw. Kultury zachodniej, której credo "wyżej, mocniej, dalej" ma swoje odzwierciedlenie w dzisiejszym nałogowym konsumpcjonizmie.
Szkoda, że spłaszczono problem.
Zgadzam się z Twoją opinią, mam podobne wrażenia; 90% filmu wydało mi się "nudnym dokumentem o dwóch typkach, co spakowali wszystko do walizek" (i jeżdżą po telewizjach śniadaniowych i targach książek, żeby o tym opowiadać niezbyt zresztą licznej publiczności), 9% to perspektywa innych bohaterów, a jakieś marne promile to objaśnianie samej idei. Moim zdaniem twórca tego dokumentu poszedł na maksymalną łatwiznę, liczył, że same wypowiedzi dwóch autorów książki (którzy, jak się okazało, woleli opowiadać o sobie) załatwią temat i wszystko wyjaśnią. Mnie ten dokument prawie nic nie wyjaśnił w kwestii minimalizmu.
Masz rację. Twórca wykazał się intelektualnym lenistwem. Jak można w dokumencie o minimalizmie odpuścić historię Diogenesa żyjącego w beczce, średniowiecznych ascetow czy też szeroko pojętej filozofii Wschodu, której założenia mieszają się z "naszym" stoicyzmem i radą posiadania jak najmniejszych oczekiwań wobec życia. Jak można pominąć fakt, że dzisiejszym problemem ludzi jest wymuszanie na nich superproduktywnosci i ciągłego dostarczania wrażeń? Jeden z pobocznych kolesi, który wybrał podróże jako sposób na życie zaprzeczył minimalizmowi, który sam w sobie wiąże się z umiejętnym ograniczaniem bodźców. Autorzy filmu nie do końca zrozumieli ten problem. Minimalizm nie wiąże się z bogatymi, młodymi rzucającymi wszystko, aby zwiedzać świat, przy okazji napędzając konsumpcję związana z turystyka!