Nie planowałem tego seansu, kolega odradzał, kilka innych negatywnych opinii też odstraszało, ale akurat byłem w kinie, właśnie przeszedłem lekką traumę typu - Keanu Reeves w "dramatycznej" roli ("Knock knock"), do seansu brakowało kilkunastu minut, gorzej niż na filmie Eliego Rotha nie mogło być, wzruszyłem więc ramionami i poszedłem na salę. Nie wiem, czy to zasługa poprzedniego seansu, ale podobało mi się. Film ma dobre tempo, energię, jest dość szalony, umiarkowanie zabawny (roześmiałem się może ze trzy razy, ale całość jest pozytywna i małych widzów powinna bawić), ma trochę oczywistych nawiązań popkulturowych i kilka całkiem fajnych, zrealizowany jest bez zarzutu i obdarowany doskonałą ścieżką dźwiękową (animacja, która zaczyna się od piosenki The Turtles, a później używa The Kinks w scenie pościgu, nie mogła mi się nie spodobać). Żadne tam wielkie aj waj, ale bardzo przyjemne patrzydło, które docelową grupę odbiorczą powinno w pełni zadowolić.
Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
https://www.facebook.com/pages/Kinofilia/548513951865584