O ile Despicable Me rozbawiło mnie szczerze i chętnie do niego wracam (szczególnie w wersji z dubbingiem angielskim), to DM2 już takiego zachwytu we mnie nie wywołało. Dziś obejrzałem Minionki i jestem pewny że nie zainwestuję w zakup DVD.
Opowieść jest płaska jak deska do prasowania. to co mogło powodować rozbawienie publiczności zostały opublikowane w trailerach.
Zresztą większość sytuacji, które miały być zabawne, były z gatunku "wczoraj na imprezie 3 letni bratanek powiedział "k...wa", aleśmy się uśmiali... " . Żółty, słodki minionek paraduje w stringach, lub robi sobie stanik z rozgwiazd, królowa angielska mówi "super duper", bekanie, pierdzenie etc.
Plus za muzykę, wstawki "z epoki" z dawką ironii (plakat z Nixonem).
Śmieszna sprawa z tym "super duper". U nas nieunieknienie odbierane jest pod kątem tego "dupera" który wywołuje od razu pewne konotacje w polskiej głowie, ale korzenie frazy sięgają języka angielskiego i polega ona tam wyłącznie na zasadzie śmiesznego rymu, nie bardziej gorszącego niż nasze "Jacek-Placek" :)