Jako fan Minionków, jestem lekko rozczarowany. Tak jak można zarzucać, że w poprzednich częściach minionków jest za mało, to teraz okazuje się, że jak przejmą kontrolę nad filmem to poza wygłupami i śmiesznymi scenami nie ma niczego sensownego - tak w ogóle śmieszne sceny są oparte o ten sam koncept, czyli nieporadności Minionków. 
 
Oczywiście nie spodziewałem się cudów, więc tak - fabuły nie ma wcale, generalnie mamy trochę taki zlepek pojedynczych scen, które trochę rozłażą się w koncepcji. Bohaterowie są niesamowicie infantylni. Brakuje morału i rozczulających scen jak w poprzednich częściach. Jeżeli ktoś nie byłby fanem Minions i poszedłby na ten film, to powie sobie WTF "Trzeba nabrać niezłego dystansu aby zrozumieć o co w tym chodzi" 
 
Generalnie dla fanów tak, a dla nie fanów - cóż, spróbować można, ale to może okazać się innym stanem świadomości
Zgadzam się z Tobą. Podobne odczucie miałam z "Pingwinami z Madagaskaru- gdy w serialu byli jednymi z bohaterów, to było ok. Ale jak bohaterowie są non - stop na ekranie, to powoli staje się to nużące. Ps. Mi film się podobał, ale brakowało mi śmiesznych piosenek jak w "Jak ukraść księżyc 2".
Trudno się nie zgodzić ;) Dla osób, które zdążyły minionki polubić (albo i pokochać) seans "The minions" jest obowiązkowy i mimo, że to najsłabsza część z całej serii (naszczęście poziom jest tylko trochę niższy niż poprzednich częśći) to źle byłoby jej nie obejrzeć, jednocześnie dla osób, które nie nie poznały minionków jako służących Gru trudno będzie zsympatyzować się z żółtymi stworkami. 
 
Zastanawiam się czy dla osób, które nie widziały wcześniej 1 i 2 cześci nie warto polecić tej cz.3 na poczatek, jako wprowadzenia -bo tak tez można zacząć. No ale po tej części można nie chwycić minionkowego bakcyla :)