Dobro zawsze zwycięży. Gorliwość głównego bohatera jest godna podziwu. Postać jest bardzo interesująca oraz dobrze zagrana. Młody chłopak - Tobiasz Wajda ma twarz, która przyciąga kamerę. Pewnie nawet bardziej niz twarz Kulma(Chopin). Scenariusz ma tutaj dużą moc. Oparty na niezłym pomyśle podsłuchu w konfesjonale. Ba podsłuchu - podglądu. Choć podsłuchane spowiedzi są raczej tendencyjne, to późniejsze działania bohaterów chwytają za serce. Czymś oczywistym i prostym, ale jakże rzadkim w naszym świecie.
Forma filmu nie wychodzi mocno poza bezpieczne ramy, jest utrzymana w tonie "życiówki". Najbliższe temu są nieliczne momenty jak scena na basenie, oraz momenty rapu, stworzone z większym polotem. Zaletą tego obrazu jest dystans do tematu, także brak niepotrzebnych scen. Okazuje się, że można inaczej, można z otwartą głową. Solidne kino, pewnie najlepszy scenariusz w tegorocznej Gdyni.
Siódemka.