PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10063927}
5,8 tys.
chce zobaczyć
Średnia ocena społeczności dla wszystkich filmów produkcji polskiej mających kinową dystrybucję będzie prezentowana w godzinach wieczornych w dniu polskiej premiery kinowej.
6,3 15 krytyków
Ministranci
powrót do forum filmu Ministranci

ani ciało boże, ani też rapowe, ale może trochę - godne poniesienie pochodni rozpalonej przez jana komasę - w sensie oddolnego dopominania się o wartości zapoznane przez instytucję. pół seansu prześmiane, reszta - przepłakane. musimy to zrobić, bo to musi zostać zrobione. działamy, bóg jest po naszej stronie.

Westernik

ps.

czyli patrzę se jeszcze na plakat - na plakacie figuracja krzyża.

film podejmuje dyskusję z wrogiem, czyli z kościołem, ale na terenie kościoła.

bohaterowie dochodzą do istoty wprowadzania w życie tego, co się nazywa wartościami chrześcijańskimi.

kompromitują, odsłaniają niemoc instytucji, wytykają słabości - ale nie od strony, powiedzmy, smarzolskiej, a teologicznej.

sami są jak pierwsi chrześcijanie albo naiwni, średniowieczni pielgrzymi - przepełnieni duchowym zapałem zawstydzają posiadaczy wiedzy.

rozumieją literę prawa tak dosłownie, jak to tylko możliwe - tak dosłownie, że aż przebijają się ze swoim rozumieniem na druga stronę - do tego właśnie, co jest rdzeniem naprawdę.

stają na początku, a zatem - nie zakosztują śmierci.

w finale bohater ponosi ofiarę najwyższą, bo chrystusową, równą chrystusowi - trochę na wzór na przykład leżącego krzyżem na trawniku walta kowalskiego z finału Gran Torino.

to, co bohater w finale robi, znaczy dokładnie to, co znaczy: nie moja, ale twoja wola niech się stanie.

to, co robi, znaczy: w twoje ręce oddaję ducha mego.

to jest zawierzenie i oddanie całkowite, totalne.

ideał wiary, bezwarunkowe totus tuus.

bohater składa siebie samego w ofierze i wygrywa wszystko.

dosłownie zmartwychwstaje, z martwych powstaje.

a zatem: oto słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami, w dwunastoletnim chłopcu, ale kościół nie rozpoznaje tego.

pan proboszcz przepędza chrystusa ze świątyni wzniesionej - przypomnę - po to, aby to właśnie chrystusowi służyć.

mówi mu - nie pasujesz tu.

nie ma tu dla ciebie miejsca - mówi.

to, co domalewski kościołowi zarzuca - to oddalenie się tej instytucji od człowieka.

że zapomniała już komu służy.

że służy już tylko samej sobie.

domalewski mówi: to nie kościół ci pomaga, tylko pojedynczy człowiek.

i to w nim domalewski szuka - nie kościoła, a chrystusa,

świadom, że chrystus to nie osoba.