Mimo, że film jest dość ostrym thrillerem to jest w nim pare zabawnych sytuacji. Rozwaliła mnie szczególnie ta końcowa akcja, w której Poul siedzi w kawiarni i rozmawia . Nagle zza rogu wychodzi kobieta. Poulowi wydaje się się ,że to jest Annie, lecz kiedy podchodzi bliżej okazuje sie ze to zwykła kelnerka. I wtedy ona mówi coś takiego:
kelnerka : przepraszam, czy pan jest Poulem Sheldonem?
sheldon : tak to ja :]
kelnerka : chciałam tylko panu powiedzieć, zę jestem pana największą fanką:]
sheldon : och, to miło z pani strony:]
to było genialne:]:]:]:]:]
Może to się wydawać dziwne ale mnie śmieszyła scena walki Sheldona z Annie a w szczególności jej śmierć. Chyba rzeczywiście mam coś takiego że śmieje się w nieodpowiednich miejscach
pzdr :d
Rzeczywiście, Bates jest dość niska i krępa i przewalanie się jej na podłodze było dość komiczne, choć następowało w dramatycznych okolicznościach. Zamierzonymi "rozluźniaczami" scenarzystów były zapewne dialogi między szeryfem miasteczka a jego małżonką. Szeryf był chyba najsympatyczniejszą dla widza postacią w filmie, więc - jak przystało na dobry horror - osoba ta musiała, niestety, zginąć...
a ja się śmiałam z ilości zyc bohaterki, gdy na końcu oberwała maszyna do pisania, łopata i czyms tam jeszcze a pomimo to wstała....lekki żal ze tak to ujmę.
Ja się uśmiechnąłem gdy nasz pisarz pokazał środkowy palec niedobrej pani.
Oraz gdy walczył na końcu filmu z nią... wtedy to byłem pobudzony ! Chciało mi się śmiać, a zarazem dopingowałem pisarzowi. To był naprawdę emocjonujący moment.
Mnie rozbawiła scena w której wylała kieliszen z winem. :) A Wiadomo co w nim było.