trzyma w napięciu, ale tak chyba od połowy. Brr chyba po nocach będzie mi się śnić ta Annie, swoją drogą nie lubie przesadzonych filmów tj, czy to był cholerny terminator? wytrzymała uderzenie maszyną, potem porządnie upadła na maszynę, wyniosła Paula z auta z tej dolinki w głębokim śniegu jak gdyby ważył tyle co piórko.... za dużo naciągania. Film ogólnie b.dobry 8/10 . Scena kiedy wkłada mu belkę miedzy nogi i uderza młotkiem... przyprawia o ciarki. Jest to nieprzyjemny typ filmu, nie ze względu na ocenę a na to że gdy się go ogląda to chce się żeby bohaterowi w końcu udało się wykończyć przeciwnikia a on ciągle się naprzykrza :)
to jednak tylko film, naciagniecia musza byc inaczej akcja by sie inaczej potoczyla
nie uwazasz np ze annie nie miala odpowiednio duzo motywacji by wytargac z samochodu doroslego mezczyzne bo byl dla niej wiadomo kim nie musze reszty tlumaczyc.
i po drugie probowalas kogos kiedys maszyna do pisania zalatwic ze jestes przekonana jakie to powinno miec skutki ? ;)
miala krzepe ta annie po prostu :D
tak wiem że naciągnięcia muszą być, ale czasem jest to denerwujące, gdy widzisz że osoba która dostała już nie wiadomo jakie lanie (nie wyobrażam sobie żeby po uderzeniu tak ciężka maszyną ktoś mógłby się szybko podnieść, jeśli w ogóle) ciągle wstaje, walczy itp itd, no ale to takie tyko moje narzekania |:)
a ja się z Tobą zgadzam.Naciągania były ale muszę przyznać że takiego filmu dawno nie widziałem,no zwłaszcza ta scena kiedy wali go tym młotem po stopach,też cierki mi przeszły.
Według mnie to nic tam nie było naciągane. Ludzka głowa może znieść wiele, a w desperacji nawet ludzie z połamanymi nogami potrafią uciekać z pożaru. Anie nie była aż tak mocno katowana w jedno konkretne miejsce, żeby od razu umrzeć. Dostała kilka strzałów ale nie przesadzajcie z tym uśmiercaniem po pierwszym ciosie.
nie no jasne zgadzasie, są różne przypadki, albo druga sprawa że człowiek w szoku albo desperacji jak piszesz nie czuje bólu... to naturalny system obronny organizmu...
Też o tym myślałam - niezmordowana jak Michael Myers w ostatniej części "Halloween" - gość ją lał, lał, lał a ona ciągle żwawa i rześka jak poranek ;)
Ale na dobrą sprawę w sytuacjach krytycznych wydziela się bardzo dużo adrenaliny, a to wystarczające wytłumaczenie "heroizmu" i żywotności Annie. Swoją drogą - zasłużony Oscar dla pani Bates, była fenomenalna.
Jeżeli wziąć pod uwagę ekranizację powieści, to żaden. Już napisałem na innym temacie, że książka jest bardziej emocjonująca ale film też świetny.
Z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że film nie przekazuje tego co książka. Kilka takich filmów obejrzałem i zawsze tak jest (z pewnością nie oglądałem wszystkich) może są jakieś, gdyby ktoś znał film, który jest lepszy od literatury, na której podstawie został zrealizowany to proszę o sugestie.
Czy lepszy to nie wiem. Ale mówią że "Konopielka" była bardzo dobrze nakręcona w porównaniu do książki.
mało jest filmów lepszych od dobrej książki, jeśli w ogóle takowe istnieją, myślę, że taka ocena głównie zależy od tego, że osoby sięgające po książki "wsiąkają w nie", tworzą wyobrażenia o każdym bohaterze, a wersja filmowa to wyobrażenia reżysera zazwyczaj, każdy ma własne oczekiwania, trudno jest zadowolić każdego czytelnika:) zresztą myślę i wypowiadam się o tym filmie bez porównywania go do książki, bo jak, mam nadzieję, każdy wie, książki zawsze będą lepsze od filmów, pozostawiając każdemu czytelnikowi, powiedzmy, pole do popisu, umysłowego:)