Nie chodzi mi tutaj o brak łubudubu, czy coś, ale ten film jest poprostu idiotyczny. Więcej tam
efektów specjalnych, niż jakiegokolwiek sensu. Zestawienie teko jakże żałosnego braku
realistyki z dramaturgią, jaka występuje w tym filmie to jakaś kompletna pomyłka!
Rozumiem, że nie każdy film musi byc realistyczny, ale sopel lodu rozwalający silniki
odrzutowe , mrożenie ludzi w próżni, czy "piesza" wędrówka z uszkodzonej rakiety/promu na
MARSA, to już chyba przesada! Nie rozumiem jak ktokolwiek może uważac ten brak
realistyki za genialny. Może i jest, ale jeżeli jest wykorzystany w odpowiednim momęcie,
filmie, i jest odpowiedni klimat, tak jak we wspaniale zrealizowanym Sin City, gdzie koles
dostaje 5 kul w piers, i nadal żyje,a film nie ma w sumie głębszego sensu to i tak chce się
go odlądac! Ostatnie sekwencje tego filmu doprowadzą do płaczu każdego miłośnika
filmów Akcji, SF, i dramatów. Widok rozpłakanego ufoludka na pewno wzruszy serca
milionów ludzi ;/ . Nie wspominając już o scenie, gdzie gośc układa >>KOD GENETYCZNY
WYMAŻONEJ DZIEWCZYNY ZA POMOCĄ M&M'S<<. Może to i lepsze, niż przyjsc do niej z
kwiatami, albo szukac w magazynach playboya, nie wiem. Niewybaczalnych błędów można
by było znaleśc więcej, niż w całej rodzinie Windowsa. Bardzo proszę o odpowiedzi
racjonalnych ludzi w tym temacie, i dziękuję.
Wiec po kolei:
Sopel lodu w przestrzeni kosmicznej przypuszczam ze osiaga cos blisko zeru absolutnemu czyli −273,15 °C, a cos co jest tak zamarzniete moze byc twardsze niz diament. Z tego samego powodu tez da rade "mrozic ludzi w próźni". Zauwaz jak blisko slonca my jestesmy a jak mala czesc jego ciepla do nas dociera, mars ma jeszcze dalej do slonca stad jeszcze zimniej.
Spacer w strone marsa z orbity rowniez jest dopuszczalny, ludzi sciaga na niego grawitacja marsa ktora jest mniejsza niz ziemska, a w razie gdyby jednak przyspieszenie mimo wszystko bylo za duze, nasza dzielna zaloga z tego co pamietam miala silniczki odrzutowe ktorymi mogla zwalniac.
A kod genetyczny z m&m'sów to przeciez byl zart... i to calkiem dobry.
jedna uwaga - to nie był sopel lodu tylko zamarznięte paliwo. a biorąc to pod uwagę już nietrudno zrozumieć, czemu jak taki sopel uderzył w pracujący silnik nastąpił wybuch ;)
Sorki ludziska, ale nie oglądacie uważnie. Sopel paliwa uderzył w tył silnika, co nie miał żadnego wpływu na jego pracę. Wybuch, a raczej rozerwanie statku nastąpiło poprzez wcześniejsze uszkodzenia mikrometeorytów. Kilka z nich przebiło rury którymi paliwo było transportowane/ tłoczone do silników (terminologię zostawiam specom). W momencie zapłonu paliwo nie miało jednolitych warunków, z jednej strony na oko z minus 200 stopni C., wszelkiej maści promieniowania kosmiczne, wiatr słoneczny itd., brak ciśnienia, a z drugiej strony olbrzymie ciśnienie, wysoka temperatura i tarcie wywołane przez uszkodzenia (nierówności powierzchni). Te właśnie czynniki spowodowały wybuch paliwa w momencie zapłonu, co z kolei praktycznie rozerwało statek na pół.
Nie, sposób nakręcenia tej sceny sugeruje jednoznacznie, że odpowiedzialny za eksplozję był ów "sopel". Gdyby nie dłuuuuuuugie ujęcia dryfującego sopla, to scena miałaby jak najbardziej sens: uszkodzenie silników przez meteoryty w zupełności wystarczyło jako wyjaśnienie eksplozji. Ale nie, trzeba było dołożyć rzecz pozbawioną sensu i zupełnie niepotrzebną...znak kiepskiego scenarzysty jednym słowem :P
Oczywiście o koszmarnym braku wiedzy na temat absolutnych podstaw mechaniki orbitalnej nie wspomnę - jeśli ktoś zna choćby podstawy, to oglądając film będzie miał wrażenie, że "astronauci" po prostu skretynieli w trakcie tej przesiadki na orbicie Marsa.
Tak w ogóle, gratuluję projektu statku, który do silników podaje paliwo/utleniacz przez odsłoniętą rurę pozbawioną jakiejkolwiek osłony przed uderzeniami mikrometeorytów :P
Przecież wybuch nastąpił kiedy sopel paliwa dostał się w ogień, który powstał przy odpaleniu rakiety... wyraźnie widać, że eksplozja nastąpiła, kiedy gościu wcisnął przycisk "BURN" tak miał napisane na ekranie co spowodowało odpalenie rakiety, następnie zamarznięte paliwo eksplodowało w płomieniach... Przed chwilą oglądałem stąd pamiętam, że nacisnął na ekranie na BURN. Co do reszty - jest to film s.f. więc większego sensu nie będę się doszukiwał...
Juz myslalem, ze nikt nie ogladal tego filmu uwaznie, albo ze mna jest cos nie tak. Czytam wasze komentarze i dziwne wywody i zastanawiam sie co z wami. Na szczescie jedna madra osoba wyjasnila kwestie wybuchu. Gratuluje Shaker82
Nie istnieje nic twardszego od diamentu. Polecam się zapoznać nieco z chemią nuklearną.
No tak, wiadomo, coś może jeszcze ciekawego się z węgla wytworzyć, w końcu w kosmosie jest go od cholery, patrząc chociażby na produkty przemian jądrowych w gwiazdach różnego typu. Wszechświat nie mniej jest nieco za duży, byśmy mogli poznać wszystkie jego cuda ; )
Fajnie, ale tu nie ma ani słowem powiedziane o tym, że coś jest twardsze od diamentu.
Azotek boru jest miększy, ale lonsdaleit najprawdopodobniej będzie twardszy (jeśli wyniki symulacji potwierdzą się). Do tego czasu to diament pozostaje najtwardszym znanym nam materiałem.
O to to to :) Widzę kolega rozumie, że póki co nic przesądzone nie jest i formalnie to nadal diament jest najtwardszy. Nie podważam możliwości istnienia takiego materiału, twierdzę jedynie że nie mamy żadnych naukowych dowodów że takowy istnieje. Badania pokażą czy nasze przypuszczenia odnośnie lonsdaleitu się potwierdzą.
Spacer w strone marsa z orbity rowniez jest dopuszczalny, ludzi sciaga na niego grawitacja marsa ktora jest mniejsza niz ziemska, a w razie gdyby jednak przyspieszenie mimo wszystko bylo za duze, nasza dzielna zaloga z tego co pamietam miala silniczki odrzutowe ktorymi mogla zwalniac.
ziemia - grawitcja wynosie:9,78 m/s
mars - 3,711 m/s!!!!!
zatem zachowanie ciał na marsie jest caaałkiem inne
jeszcze kwestia trzęsień ziemi na Marsie. Nie ma takowych od milionów lat, Mars jest nie aktywny tektonicznie....
Zamarzanie w kosmosie to totalna bzdura.Nie może zamrozić czego kol wiek ponieważ próżnia nie zawiera jakichkolwiek atomów\cząsteczek które przenosi temperaturę(jak to ma miejsce w atmosferze.
wymaRZona, znaleŹć, momENcie...zanim weźmiesz się za krytykę - poćwicz uprzednio ortografię. Sorry, ale jawiąc się jako półanalfabeta, nie możesz być traktowany na poważnie jako krytyk filmowy.
a film bardzo dobry 8/10
Obydwaj reprezentujecie wysoki poziom ;)
Ocena zależy w głownej mierze od gustu. A o nich się nie dyskutuję. Jednemu się podobał, jednemu nie.
Moje zdanie jest takie: nie można patrzeć na takie kino, jak na film dokumentalny... z założenia jest to kino s-f: w gatunku - także (!) Star Wars czy Avatara. Dzieło De Palmy ma ambicje "naukowe", ale - do licha - bez przesady. Nie jest to jakieś arcydzieło, ale emocje trzymają się kupy i film dobrze się ogląda.
Pozdrawiam
Bradzo rozsądna wypowiedź. Film s-f to nie ilustracja do wykładu z fizyki. Jakoś "klasycznym" Gwiezdnym Wojnom nikt nie ma (zbytnio) za złe płomieni wybuchających próżni czy potężnego huku przelatujących statków kosmicznych.
jak w filmach stawiasz przede wszystkim na realizm to po co oglądasz fantastykę? Weź się za dokument :-) Trochę dziwią mnie tacy drobiazgowi ludzie, którzy zamiast skupić się na ogólnym obrazie/ przekazie to wyszukują dziury w całym. A to im kosmita za brzydki, kosmos za ciemny, słońce za jasne, lasery nie w takich kolorach a statki nie w takim kształcie ;-p
Ja też jestem bardzo rozczarowana tym filmem. Oczekiwałam czegoś zupełnie innego, oczekiwałam filmu s-f a nie jakiegoś łzawego melodramatu. Jak oglądam film o kosmosie to chcę filmu o kosmosie - a nie jakiegoś sentymentalnego pierdzielenia przez jakieś 70 % filmu. Kiedy wreszcie zbliżali się do Marsa, to pojawiła się nadzieja, że wreszcie film skupi się na tym, na czym powinien. Otóż nie. Nawet gdy latają w skafandrach w przestrzeni kosmicznej to nawet wtedy mamy w tle patetyczną muzykę, która psuje cały klimat i łzawe sceny. Potem było już tylko gorzej. Płaczący ufoludek, amerykańska flaga powiewająca na wietrze, pożegnanie z wręczeniem prezentu na drogę, och jakie to wszystko romantyczne... Litości. Dokładnie tego typu filmy sprawiają, że kino amerykańskie bywa dla mnie przeważnie ciężkostrawne. Mnóstwo niepotrzebnego patosu i klasycznie ta nieśmiertelna powiewająca amerykańska flaga. Takiego gnieciucha już dawno nie oglądałam.
Zgadzam się, to bardzo dobry film. Widzisz jacy jesteśmy zgodni, a nie jestem ze styropianu.
Ja też się właśnie rozczarowuję - leci na tv4 - nuda straszna plus gadające głowy w kaskach
"Momęcie", " wymażonej", tia...niewybaczalnych błędów można
by było "znaleśc" więcej", ale po co się pastwić...-)