Cruise ma ten sam problem, co Clooney - nie lubię go od zawsze, ale muszę być też obiektywny - miewał dobre a nawet bardzo dobre role. 4 misja niestety a może stety jest możliwa, dobra i spełnia swoją rolę - jestem kinem akcji z krwi i kości. Bez zbędnych przystanków mknie przez te ponad dwie godziny niczym pośpieszny bus w świąteczny dzień. Historia prosta, bez pretensjonalnych wątków pobocznych, lekko muska o przeszłe części, zapowiada kontynuację. I wreszcie sam Cruise - młodszy, zgrabniejszy i ratuje świat! Czego chcieć więcej? Same plusy...