Nie jestem jakimś fanem Tomka Cruza i MI, ale poważnie szukacie dziury w całym. Przecież to kino rozrywkowe i nikt nie mówił, że będzie to kino oparte na faktach. W nowinkach technologicznych Bonda (w tych wcześniejszych przed Craigiem) też nikt nie szukał problemów, bo było wiadomo, że to Bond. Mission Impossible to taki dzisiejszy substytut 007. Skoro Anglik "wydoroślał" i zrobił się bardziej realistyczny, to hamerykanie dali nam Hunta.
Budka telefoniczna była taka jaka była, bo była jednorazowym kontaktem z agentem. (dodatkowo wprowadza trochę humoru) Czego tu nie rozumieć?
Dlaczego dziwi tak skaner w wagonie? Dlaczego miałoby go nie być? Mieli zostawić otwarte drzwi jak do stodoły? Przynajmniej dostaliśmy w filmie następną śmieszną scenę.
Soczewka czytająca rysy twarzy... Co, jak co, ale dzisiaj nie ma co wygłaszać tekstów "taka technologia nigdy nie powstanie", biorąc pod uwagę, co się wokół nas dzieje.