I żałuję. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam wszystkim co psioczyli na część I i II odszczekacie swoje słowa. III-cia część to niemal melodramat. A to "Bad Guy" ginie śmiercią której scenarzysta powinien się wstydzić, a to kobieta Hunta przechodzi crash course obsługi gnata po czym wygarnia do gości nie gorzej niż Leon Zawodowiec. Za dużo migdalenia się a za mało misjii. Są dwie sekwencje które ratują (próbują) ten film. Gdy Devian zostaje uprowadzony z Watykanu i gdy zostaje odbity na moście. Reszta jest milczeniem