Obejrzałem połowę filmu, czyli około godzinę, a wydawało mi się, że trwało to z 5h. Film tak się ciągnie, dłuży, rozwleka, aż po mistrzowsku. Boże Kochany, temu ten film jest tak nudny?! O mało nie usnąłem...
Podobała mi się rola głównego bohatera, Amy Adams (jak zwykle :) ), scenografia (taka nastrojowa i znakomicie oddająca epokę), ale dynamika fabuły... nie będę się powtarzał.