Moim zdaniem Freddie nie obcował cieleśnie z żadną kobietą. Zauważyliście, że przez cały film nie ma ani jednej sceny stosunku seksualnego. Takowa pojawia się dopiero w końcówce, ale po niej następuje ujęcie, w którym Freddie leży na plaży obok sztucznej ,,piaskowej kobiety". Wydaje mi się, że dopuszczalna jest tu interpretacja, że scena seksu istnieje jedynie w głowie leżącego w tym czasie na plaży głównego bohatera. Cały film jest poświęcony temu, że Freddie w żaden sposób nie może nawiązać kontaktu z innymi ludzi. Czuję się samotny, wyalienowany. Tytułowy ,,Mistrz" i jego otoczenie dają mu poczucie wspólnoty i celu w życiu. Freddie jest opętany na punkcie seksu i stale o nim opowiada, ale de facto nigdy z żadną kobietą nie współżyje. Czemu Anderson nie miałby takie sceny w filmie zawrzeć, skoro pozwala sobie np. na scenę masturbacji głównego bohatera?