Może nie powinienem się wypowiadać, bo dotrwałem tylko do połowy. Sam pomysł jest fajny i dałoby się z niego coś wycisnąć, ale wykonanie słabiutkie. Trudno, roztyty Stuhr nie ma w sobie nic z zakopiańskiego demona, nawet sflaczałego (bo Witkacy był pod koniec życia schorowanym człowiekiem). Młody Stuhr też nie błyszczy. Ubek Chyry to karykatura, ale ani śmieszna, ani drapieżna. Całość kładą jednak dydaktyczne wtręty. Reżyser uznał bezsensownie, że publiczność przy okazji czegoś się o Witkacym powinna dowiedzieć. A przecież kto wie, ten już wie. A kto nie wie, to i tak nie załapie, które informacje są prawdziwe, a które są zmyśleniem.
Zdecydowanie odradzam. Lepiej w tym czasie poczytać sobie "Niemyte dusze".
Co Ty wiesz?! Bardzo dobry film. Sama historia jest bardzo ciekawa. Co do sposobu gry aktorskiej: po prostu świetna! Mnie najbardziej podobał się młody Stuhr - idealnie zagrał SBeka;))
Jak dla Ciebie dobry, to fajnie. Oglądaj sobie. Ale WItkacego też przeczytać nie zaszkodzi.