Pomimo tych 30 lat miałam nadzieję, że wbrew panującym opiniom kontynuacja nie będzie zła. Poszłam do kina optymistycznie nastawiona, niestety wróciłam zawiedziona.
Pierwsza połowa filmu - super, ciekawa i śmieszna. W połowie coś się jednak popsuło. Nie wiadomo po co pojawił się wątek polityczny - o Tusku i Dobrej Zmianie. Dodatkowo było za dużo Disco-Polo - osobiście lubię tę muzykę, jednakże część Polaków jej nie znosi, więc myślę, że twórcy powinni to uszanować.
Niesamowicie boli mnie fakt, iż z Pawła zrobili najgorszego drania, a Kasię zeswatali z Wolańskim (że niby całe życie się w sobie kochali)....
Najlepsi w tym filmie byli Goździkowie - wymiatali niemalże w każdej scenie. Katarzyna Skrzynecka i Ewa Kasprzyk również dawały radę, troszkę zawiodłam się na Maćku Zakościelnym jako Piotrusiu. Bardzo podobały mi się postacie Nikodema Rozbickiego i Oli Hamkało. Ubolewam tylko nad faktem, że postać Kasi została tak zmarginalizowana...
Fakt, wątek miłosny Kasi i Wolańskiego nie był potrzebny. Owszem, Wolański do niej wzdychał w poprzednich częściach, a Kasia ograniczyła się do szacunku i nie wyglądała jakby była zainteresowana związkiem z profesorem, ale tutaj to poszło trochę za daleko. Spotykają się po 30 latach i praktycznie odrazu wyrasta między nimi uczucie, a film kończy się poniekąd zapowiedzią ich związku, tak jakby w poprzednich częściach byli w sobie nie wiadomo jak mocno zakochani. Naprawdę wolałbym jakiegoś pojednania Wolańskich, niż siłowe zeswatanie Wolańskiego z Kasią.