i babrać się w niej w nieskończoność. Oczywiście każdy inaczej przeżywa stratę, ale najgorsze, co można z psychologicznego punktu widzenia zrobić, to nie zlikwidować kobiecie, która urodziła martwe dziecko pokarmu. To podpada niemalże pod tortury. Wiem, że samodzielnie podjęła decyzję, ale nie wiedziała z czym to się wiąże. I specjalista powinien nie demonizować skutków likwidacji pokarmu, bo nic złego się nie dzieje, tylko pomyśleć o psychice i emocjach tej kobiety. Również pomysł "żałoba w ciszy" jest dość ryzykowny. Jeszcze w żadnej sytuacji tłumienie emocji nie przyniosło nic dobrego. O trudnych rzeczach trzeba rozmawiać, a nie dusić je w sobie.