Jak wiadomo światowy rynek zalewają Chińskie towary pod
każdą postacią. Zdecydowana część trafia również i do
naszego kraju z wiadomych przyczyn. Cała masa
społeczeństwa korzysta z kiczowatych i tandetnych rzeczy, bo
są wielokrotnie tańsze niż oryginały, a że dużo gorszej jakości,
to już nie podlega dyskusji. Często też nie zwracamy na to
uwagi, iż produkt jest Made in China lub Made in Taiwan, lub
po prostu mamy to zakodowane w podświadomości, żeby za
bardzo nad tym się nie rozczulać. Nie twierdzę, że jestem
odosobnionym przypadkiem i postępuję inaczej. Rzadko, ale
jednak zdarzy się, że i ja kupię coś ''azjatyckiego''
pochodzenia. Tym razem postanowiliśmy rodzinnie sięgnąć
po ''chińskie kino animowane'', bo to zupełny wyjątek w
naszym menu ''bajkowym''. Niestety danie to o mało nie
stanęło nam kością w gardłach, a 10-letnia córka z
niedowierzaniem patrzyła w ekran, aby w połowie seansu
rzucić ''co za nudy i film o niczym''. Prawda o ''Mniam'' (co to w
ogóle za idiotyczne tłumaczenie?!) jest taka, iż jest on
przeznaczony ... nie wiadomo dla kogo. Patrząc na infantylne
dialogi i stworzonka, niby dla 4-5 latków, ale z drugiej strony,
jak można mamić tak małe dzieciaki, taką idiotyczną bajką o
niczym? Starsze towarzystwo będzie się tylko nudzić, a dorośli
kompletnie nie będą zadowoleni. Półtorej godziny wyjęte z
życia i nic poza tym.
Jedynym plusem jest urozmaicona barwa i raptem parę tylko
scenek, które mogą zapaść w pamięć na 5 minut. Może
jeszcze realizacja niektórych rybek czy innych żyjątek jakoś
ujdzie, ale całość pod względem wykonania jest co najwyżej
przeciętna. Reszta to już tylko same wady.
Największą z nich jest beznadziejny scenariusz. Opowiada
tak na prawdę o niczym. Wiele wątków jest tu pourywanych,
inne się nie kleją, a i są takie bez jakiegokolwiek znaczenia,
które nic nie wnoszą do całości. To może mocno irytować.
Powstało tu bowiem coś, na co tak prawdę mówiąc nie było
żadnego pomysłu. Azjatyccy twórcy ściągnęli trochę z ''Gdzie
jest Nemo'', pomieszali to z ''Uciekającymi kurczakami'' i
cholera wie czym jeszcze, a na koniec wyszło coś bardzo
nieapetycznego i niestrawnego! ''Mniam'' tak szczerze
powiedziawszy nie jest niczym interesującym. Wiele
momentów może nawet przyprawić o senność, bo zalatuje
typową nudą.
Wielkim minusem są wspomniane wcześniej dialogi, na
domiar złego cedzone tak kiepskim dubbingiem, jakiego już
od tygodni nie słyszałem. Wisienką na tym zepsutym torciku
jest dosłownie KATASTROFALNA Gessler!!! Jej czytanie jest
tak żenujące, że słów brak do łagodnego określenia na to.
Dużo tekstów również zaczerpniętych z innych filmów, lub
przypominających inne ''dzieła'', takie jak ''Disco robaczki'' czy
''Gnomeo i Julia''. Nie pamiętam, abym chociaż raz szczerze
się zaśmiał na tej ''chińszczyźnie'', bo czy hasła w stylu 'bujaj
szczenę'' mogą rozbawić?
Ogólnie animacje dla najmłodszych powinny zawierać w
sobie morał, nawet jeśli jest on powielany setny raz i świeci
banałem. Takie jest przesłanie, umieć oddzielić dobro od złą,
wierzyć w siebie, nie bać się swojej odmienności itd. Mają też
służyć jako dobra rozrywka, czyli powinny wcisnąć w fotel,
porządnie rozbawić, zachwycić stroną wizualną, dać
dzieciakom nowych bohaterów, ale i my rodzice, powinniśmy
czerpać minimum satysfakcji. ''Mniam'' nie spełnia zupełnie
wymienionych oczekiwań. Nie spełnia podstaw, przynajmniej
przeciętnej animacji, bo ani to mądre, ani to śmieszne, a
historyjka jest mało spójna i kompletnie o niczym.
2/10 tylko i wyłącznie za parę ''kolorowych'' momentów i za to,
że ''Gaturro'' produkcji Argentyńskiej, jest na tym samym
beznadziejnie mizernym poziomie co ten towar, a ma u mnie
''dwóję''. Rzadko to robię, ale tym razem nie polecam, bo
szkoda marnować czasu swojego i dziecka.
Pozdrawiam