Rzadko tak mam że oceniam film po długości... Zazwyczaj nie ma to nic do gadania jeżeli produkcja jest dobrze poprowadzona. W tym przypadku jest jednak inaczej. Najśmieszniejsze w tym wszystkim może być jednak to, że film trwa tylko niecałą godzine i ciągnie się nie milosiernie. Nie krytykowałbym pewnie tak tego gdybym nie zobaczył, że niektóre sceny dało się po prostu lepiej poprowadzić. Niektóre dialogi wydają się jakby były po prostu żywcem wyciągnięte z książki, którą prędzej polecę niż te kino. A propo książki... Była ona po prostu o niebo lepsza i nie rozumiem jak mając tak dobry fundament można to było schrzanic... To nie jest atak na film to po prostu smutek z powodu zmarnowanowanego potencjału jaki miał ten film.
Dużo spodziewałem się też po aktorach, ale z powodu słabej realizacji ciężko mi było się na nich skupić. Momentami widać też braki w ich poprowadzeniu... Może i aktorzy próbują coś włożyć od siebie, ale przykładowo rola Dorocińskiego w tym filmie jest tak płaska, że równie dobrze mógłby ją zagrać człowiek z kartonu. Bardzo lubię jednak tego aktora (fajny występ zaliczył zresztą u Darwinów na polskim YouTube).
Kończąc powoli ten mój wywód... Wiem że nie wspomniałem nic o głównej obsadzie ale po prostu postacie z książki były dla mnie lepsze.
Tyle ode mnie.