Czytam niektóre komentarze i tak dochodzę do wniosku, że co doświadczenia życiowe, to odbiór filmu i wypowiedź na forum. Pewnie to nic odkrywczego, ale jak się komuś dobrze wiedzie i nie zaznał w życiu prawdziwego cierpienia, ale takiego przez duże P, to film może i taki sobie, ale dla tych, których w życiu trochę szarpnęło i pozbierać się było, albo jest ciężko to i film dojmujący. Łatwo się utożsamić z którąś z postaci, albo zobaczyć w nich naszych bliskich.
Jak dla mnie... za szybko na koniec włączyli światło w kinie bo z chęcią bym sobie popłakała :) nie, żeby się nad sobą, albo swoim życiem poużalać, ale żeby odreagować.