albo inaczej: włoskie kino kanibalistyczne po... hiszpańsku! brzmi idiotycznie? taki też jest ten obraz. przyznam szczerze że dawno już nie miałem takiej jazdy na żadnym filmie. pominąwszy wszystkie nielogicznosci i kretynizmy wyczyniane przez bohaterów warto zwrócić uwagę na tytułowych kanibali: to jakaś banda prostaczków i facetów z wąsem zebranych przez reżysera i pomalowanych plakatówkami. nieźle też prezentuje się angielski dubbing - to już samo może zwalić widza z krzesła, a gdy dodać do tego treść dialogów... tak, to jest cos naprawdę złego! ale w końcu to Jesus Franco. żeby jednak być sprawiedliwym powiem że moje rozbawienie trwało tylko do pewnego momentu, później byłem już jedynie zniecierpliwiony. sceny kanibalizmu? sfilmowane wszystkie w ten sam sposób: z dużymi zbliżeniami, w zwolnionym tempie, tak, że właściwie nic konkretnego nie widać, a w tle słychać jakieś powarkiwania i jęki. przeraźliwie nudna sprawa. w trakcie półtorej godziny seansu zdążyłem zatęsknić za "Cannibal Holocaust". zarekomenduję w ten sposób: watch it! if you dare!