Zabierałem się do niego długo, lecz przyczyna była bezpodstawna, otóż zasugerowałem się
komentarzem/komentarzami kogoś, kto stwierdził: "nudny, nic się nie dzieje". W tym filmie
cały czas się coś dzieje. Owszem są przerwy, zabawa kamerą, ujęcie samego Pitt'a, ale to
dodaje dobrego smaku do tego filmu i pozwala zastanowić się nad kilkoma wątkami.
Polecam każdemu, potrafi rozpalić mały ogień i zachęcić do polubienia (może nawet
pokochania) sportu, baseball'u :)
Ja bym bardzo chciał, żeby pokazali chociaż 5 meczy baseballu na polskim kanale sportowym ponieważ gdy komentator tłumaczy zasady i wyjaśnia to łatwiej wszystko pojąć.
Tak pokochałem Rugby które teraz jest moim ulubionym sportem a przez 12 lat była nim piłka nożna. Oglądam Super 15 (ligę RPA-Australia-Nowa Zelandia) i wolę Rygbu gdzie nie ma symulowania, płakania, pomyłek sędziowskich, tylko grają w to prawdziwi mężczyźni niż tą śmieszną (obecną) piłkę nożną która w tej chwili nie ma nic wspólnego ze sportem.
Ale dlaczego pokochałem rugby? Bo był transmitowany w Polsacie Puchar Świata, i poznałem zasady, trochę doczytałem o taktyce i już mogę oglądać z angielskim komentarzem bo wiem co się dzieje, a baseballa nie pojmę z angielskim komentarzem - jego zasad.
Szczerze powiedziawszy, ja też "bałam się" tego filmu. Miałam go w domu chyba z ponad 2 miesiące i nie mogłam się do niego zabrać. Ale nie z powodu komentarzy innych. Tylko z tego powodu, że był to film sportowy.
Każdy wie, jak one wyglądają. Najpierw jest beznadziejna drużyna, której nic nie wychodzi. W końcu pojawia się człowiek, który ma pomysł, jest zabawny, zyskuje charyzmę. Pojawiają się sukcesy. W decydującym momencie nie wychodzi, ale i tak nic sie nie stało, przecież stworzyliśmy coś z niczego.
Tutaj było podobnie. Ale nie chodziło w tym filmie o sam sport. Tutaj na pierwszym planie były emocje, uczucia, miłość do tego, co straciło sie już dawno temu. Razem z bohaterem przezywaliśmy porażkę jak i zwycięstwa. Trzeba przyznać, że był to odrobinę teatr jednego aktora - Pitta - z dobrej strony pokazali się też Hill i Hoffman. Całość na plus jak najbardziej.
Mam nadzieję, że kolejne sportowe filmy będą łamać utarte schematy i starały stworzyć coś swojego, jak Bennett Miller