Debiut reżyserski Alana Gadneya (i jego jedyny film) to dziwaczna i psychodeliczna opowieść o pewnym młodym artyście (Mark Travis), który co 25 lat reinkarnuje się, a każdy z jego żywotów dokonuje się w pewnym misyjnym hotelu, w którym ów student napotyka kilka dziwnych postaci m.in. homunkulusa. Owe postaci są na zawsze skazane na 'odtwarzanie' swoich ról w życiu młodzieńca. Narratorem "Moonchild" jest poeta słowa, którego zagrał weteran horroru John Carradine.

Dziwny i surrealistyczny film z szybkim montażem kilku sekwencji... podobno film studencki. Solidna gra aktorów, zwłaszcza Carradine'a i Buono. Trudno jednak nazwać "Moonchild" horrorem, to bardziej art-housowa fantastyka, momentami nieco przegadana i nużąca, acz na pewno na swój sposób intrygująca. Zero gore i golizny. Czas trwania: 78 minut.