Wczoraj z nudów obejrzałem ten "film" bo nie chciało mi się oglądać Komaty tajemnic po raz setny. Ja się zgodzę podobał mi się film Cel (Objective), można było nawet obejrzeć mrówki w samolocie, nie były to filmy które są warte oscara ale z nudów można je obejrzeć
tam przynajmniej nie było tandetnych efektów specjalnych. W filmie najgorszymi rzeczami były właśnie efekty specjalny, Ta ich "broń" co to jest pogromcy duchów zmutowane z gwiezdnymi wojnami ?? z tego co pamiętam w 4 cześć gwiezdnych wojen miała najmniejszy budżet i była robiona w jednym studiu a miała o niebo lepsze efekty. I te ich skafandry co oni sie w kosmos wybierają ?? Potem scena "balangi" w jakimś lokalu po 1. żołnierze tańczą w pełnym rynsztunku, w prawdziwym wojsku zostali by oni wyrzuceni z armii a dowódca zdegradowany. po 2. rozmawiają oni sobie spokojnie po angielsku dobra zgodzę się można się nauczyć. Ale ten "dowódca" dostaje sms'a po angielsku chodź film dzieje się gdzieś w Azji. potem jedna z początkowych scen facet z miotaczem ognia odbezpiecza karnister z benzyną i heroicznie krzyczy "jedź" ja się zgodzę gdyby to był film w starożytnej Grecji czy Rzymie w której jakiś gladiator krzyczy do woźnicy żeby ratował jego rodzinę a ten zostaje i walczy z zastępami wroga to się zgodzę. Wady filmu można wymieniać jeszcze długo film ode mnie dostaje ocenę 2/10 1 punkt za kilka ładnych widoczków w tle a punkt 2 za ubrudzonego hummera takie smaczki podobają mi się po zagraniu w DiRT 2. Film warty polecenia dla osób bardzo zdesperowanych lub osób które chcą nakręcić własny film a to jest lekcja jak go kręcić nie wolno. Możecie pisać że przesadzam że jestem głupie że tak oceniam to "Arcydzieło" ale to tylko moje zdanie, Pozdrawiam i życzę miłego Weekendu :]
Film jest generalnie fatalny, pomijając wspomniane tandetne efekty specjalne, które i tak były lepsze niż np w filmie "Horrors of war", a nawet chyba lepsze niż w Jacksonowym "King Kongu" (no mniej więcej tak samo słabe), to pełne głupich błędów logicznych i tandetnej gry aktorskiej "dzieło" nie zasługuję na więcej niż na 1, a co do błędów logicznych:
-pierwszy główny- facet zajmujący się eksterminacją mrówek dorobił się na tym fortuny, na tyle że jest w stanie jeździć nowymi samochodami, prowadzić badania i inne pierdoły, tak na pewno, bo ktokolwiek na świecie eksterminuję mrówki na dużą
skalę
- wybuch który zabił jakiś miliard mrówek na całej wyspie, nie ruszył stojących 2m od epicentrum trzech osób, tylko dlatego ze schowali się za skałą.
- mrówka wlazła mu do ucha i coś mu tam robiła, pod koniec nawet niemal umarł ale jak mrówka wylazła mu z ucha to nagle ożył.
innych błędów były tysiące, od tandetnej broni zrobionej z obudowy od młota udarowego (taka duża wiertarka, coś takiego: http://www.rmmedia.pl/galerie/g/graphite-mlot-udarowy-sd_1096.jpg) oraz paru rurek z PCV-ki (o: http://www.janar.pl/photos/rura_spustowa.jpg) który ja nazwałem "Dezintegratorem protonowym" ponieważ dezintegrowało mrówki po których nie zostawały nawet zwłoki, a podobno to była jakaś trutka, płyn czy gaz, ale jakoś mi to nie wyglądało. Przez to że mrówki mimo ze Mega inteligentne i w ogóle to głupie jak but, aż po błędy typowo rzeczowe jak to że widać płynące po mrówkach impulsy elektryczne.
zawsze jak oglądam takiego gnioto-betona to zastanawiam się:
-co za debil pisał scenariusz.
-co za idiota dał na niego kasę.
- czy pieniądze wpakowane w taką produkcję są w stanie się zwrócić.
- kto po za TVP puszcza to w ogóle gdziekolwiek.
Wszędzie, nawet Stevie Wonder by zobaczył że tamte efekty to dno na poziomie filmów klasy B, to nie o tym temat, ale na moja ocenę KIng Konga ze względu na fabułę zerżnięta (rimejk rimejku) bardzo negatywnie wpłynęły fatalne efekty specjalne, sama małpa wyglądała gorzej niż w wersji z lat 70' nie wspominając np o atakujących małpę samolotach, wszystko wyglądało jak w jakiejś niewygórowanej graficznie grze komputerowej, fakt że i tutaj i tam efekty pozostawiały sporo do zyczenia i robili je jacyś partacze.
Może ty masz jakąś felerną kopię King Konga na pirackim VHS-ie xD? Tak przy okazji- ten King Kong Jacksona dostał oscara za efekty specjalne w 2006 roku :)
Oscary mnie nie obchodzą od... hmm... dawna, szczególnie za efekty specjalne, to jest jak z polską ligą piłkarską parę lat temu, przed sezonem było wiadomo kto wygra, z tym ze wiedzieli tylko niektórzy, ci co dali kasę. Tak, twierdzę że Oskary są ustawiane. a kopii na pirackim VHS-ie nie mam bo oglądałem to na TVN-ie, Telewizor też mam dobry, dobra to temat w którym mamy jeździć po "morderczych mrówkach" a nie rozprawiać o efektach specjalnych w King Kongu Jacksona.
żeby było coś do tematu to skafandry były zrobione z demobilowych więziennych wdzianek i klap od kibla.
film na poziomie innego podobnego hitu, jakim jakis czas temu uraczylo nas wspanialomyslnie TVP, to jest Smiercionosny Roj. Klimaty podobne, jedynie tam osoby ukaszone zamienialy sie w zombie. Jezeli to jest ta misyjnosc i wysoka kultura, to moze powinni sobie jednak dac spokoj. Zdarza im sie puscic naprawde dobry film, ale to z reguly w dwojce i grubo po polnocy...Moze filmy niszowe nie sa zbyt popularne, ale czy w takim razie mam rozumiec ze tego typu chlam jak to oto dzielo zadowala polska publicznosc? watpie... jezeli za to placimy abonament, to trzeba sie zastanowic na co ida te pieniadze, bo na pewno nie na porzadne kino...
druga sprawa. wiadomo, film niskobudzetowy, produkcja dla telewizji, ale nawet zakladajac takie ograniczenia nie znaczy to ze mozna obrazac widza ogromem idiotyzmu plynacym z ekranu. kazdy z nas, i mowie to z pelna swiadomoscia, bylby w stanie wymyslic historie mniej debilna i bardziej trzymajaca sie kupy. Mordercze mrowki sterowane przez kosmitow? tworzace organiczne komputery? ROZMAWIAJACE z ludzmi?! plus walczace z nimi odzdzialy wojska, i paramilitarna grupa uzywajaca sprzetu rodem z ghost busters...zenujace-to nawet za malo powiedziane