Ile trzeba mieć pychy, żeby próbować wejść w buty Ustinova czy Finney'a, ale szczególnie, żeby zamiast stworzyć własny, oryginalny pomysł na film, starać się "poprawić" znakomite dzieło Lumeta. Wydaje się, że tylko bęcwał podjąłby taką próbę i okrasił ją na dodatek żenującym przykładem politycznej poprawności.