Jeden z lepszych filmów o tematyce marynistycznej, jakie miałem okazję oglądać. Bardzo przyjemna fabuła, świetne aktorstwo i miła dla ucha muzyka. Już nie wspominam o typowej dla starego kina magii i atmosferze, nienachalnym wątku romansowym i przepięknej scenografii.
Ma niestety swoje mankamenty, tak typowe dla produkcji z lat tuż powojennych. Jest oczywisty podział na ''dobrego'' Niemca-antynazistę - honorowego, odważnego Ehrlicha - i ''złego'' Niemca-nazistę - tchórza i mordercę Kirchnera. Zakończenie filmu dość przewidywalne (chociaż przez kilka chwil miałem nadzieję, że w iście hollywoodzkim stylu ''Ergenstrasse'' staranuje swojego prześladowcę), druga połowa produkcji robiona jakby już na kolanie, na szybko, byle prędzej, byleby zamknąć wątek. Nie są to jednak wady psujące ten obraz. :)
W zasadzie chyba każdy widz kibicował do końca kapitanowi Ehrlichowi i trzymał kciuki, by ten dotarł do Niemiec.