Powaga. Przeżywam zachwyt tym filmem, ilekroć go widzę. Jest tak doskonale kiczowaty, a jednak jest to kicz popełniony z pełną premedytacją. Widać, że sami aktorzy świetnie się bawili na planie, zwłaszcza Lambert. Koleś, który grał zamiast niego w dwójce, to była porażka.
"Więc musisz uratować świat. Hehehehe - złośliwy uśmiech. - Przepraszam".
Pamiętacie te emocje, kiedy Polsat pierwszy raz wyemitował Mortala jako poniedziałkowy Mega Hit?
Wtedy ten tytuł pasował.
Rację ma ten, kto uznaje MK za jedną z najlepszych ekranizacji gier komputerowych. Anderson jest jednak całkiem niezłym rzemieślnikiem.
PS. Generalnie wolę grać/kibicować Sub-Zero, ale....
GET OVER HERE!
Za dzieciaczka zbierałem zajebiste hopisy mortal kombat, te takie prawdziwe nie z czipsów a ile razy kumple chcieli mi spuścić łomot bo ich ograłem, trzeba było uciekać bo nie walczyłem jak Liu Kang. Jednym słowem piękne czasy, choć nie wiem jak ten film mógł mi się kiedyś podobać