Pierwsze co usłyszałem o mortal kombat to oczywiście gra...całymi dniami potrafiłem cisnąć w joye...Więc gdy usłyszałem o filmie byłem zachwycony, zobaczenie mojich bohaterów z gier jako postacie ludzkie było dla mnie ogromnym przeżyciem...naprawde byłem zajarany filmem, wszystkie postacie pasowały do gry...nie zgadzałem się tylko z tym, że mój ulubony zawodniki Sub-Zero jest zły, czemu wogóle ten odział...domyślałem sie że Shang-Tsung jest zły ale, że inni to nie...więc jakoś tak mnie przygnębiło...