Po świetnym debiucie ("Kontrolerzy"), baśniowym i alegorycznym, otwartym na interpretacje oczekiwałem prawdziwego kina. Co tymczasem dostałem? Głupawy horror jakich wielu. Już nawet nie czepiam się zawodnej w tym filmie logiki tzw. akcji, przywykłem do kina, w którym wcale nie to jest najważniejsze, ale co wynika z tego filmu. Że sytuacje ekstremalne cementują związek? Zdjęcia Andrzeja Sekuły, miejscami znakomite, wiele obiecują, jednak nie są w stanie uratować tego filmu.
Debiut był naprawdę dobry, stąd mam nadzieję, że ten film, to pojedynczy wypadek przy pracy...
4/10, bo przez jakieś pierwsze 30 minut był nawet do zniesienia