Po pierwsze, film ma fajny "look", czy może "feel", albo jeszcze inaczej - "touch". To chyba kwestia
taśmy filmowej, obiektywu - nie wiem, nie znam się. Ale ten film ma ciekawy wygląd
charakterystyczny dla niewielkiej grupy niskobudżetowych produkcji lat 90 tych. Niestety, jak to
ziemi bywało, jest to fullscreen, ale wygląda lepiej niż 8mm, SOV, czy DV.
Tak czy siak sam film to bzdura do kwadratu, idiotyczna i tandetna, ale jednak z pewną dozą serca,
widocznych gołym okiem starań. Po pierwsze obsada nie wypada najgorzej, ewidentnie się stara.
Po drugie zdjęcia są nawet ciekawe i nie są niejakie. Gorzej wypada kwestia efektów, których
praktycznie brak. A były miejsca, gdzie by się przydały choćby najtańsze i najprostsze efekty
(przebicie japy strzałą). Fajna jest główna bohaterka, fajne są plenery. Ale brak tu jakiegoś
urozmaicenia, przez co jednak film z czasem może zaczynać nużyć. Można rzucić okiem przy
piwie, lub na kacu, ale w sumie nie trzeba.