Czegoś nie rozumiem. Jeżeli kloaczny humor pojawia się w serialach animowanych typu South Park i Family Guy to wszystko jest ok, ale jak ktoś przenosi taki sam kaliber humoru do filmu z aktorami to już nie pasuje? Może jestem dziwny, ale tak samo jak lubię SP i FG, tak samo spodobał mi się "Movie 43". I jeżeli ktoś widzi tylko walenie, ekskrementy, cycki, wulgaryzm itd, a nie dostrzega obśmiania pewnych rzeczy przez taką formę to wpasowuje się idealnie w przeciętnego polskiego widza.
Na IMDb też ma dość niską ocenę, więc nie wiem czy narzekanie na "przeciętnego polskiego widza" nie staje się formą leczenia swoich kompleksów.
Chodziło mi tylko o to, że przekrój fanów SP i FG jest troszkę inny w Polsce niż np w Stanach.
Różnica polega na tym, że w tamtych serialach humor może jest kloaczny, ale jego celem chociażby w SP jest pokazanie zidiocenia ludzi, a każdy odcinek posiada jakieś przesłanie.
Nie, Jarmo - nie było ... Równie przyjemne co oglądanie tego filmu byłaby relacja z czyszczenia zapchanej toalety w szalecie miejskim ... Nie dorabiajmy "filozofii" czy ukrytych znaczeń czemuś co jest po prostu ordynarne i żałosne.
PS. SP i FG to pomimo swojego ordynarnego humoru bardzo inteligentne seriale