Niby dobrze lub nieźle zagrane przez świetnych aktorów i komików, ale samym występem w tym obrzydlistwie zasługują na obniżone noty. Szczególnie przykry jest udział wybitnych aktorek - Winslet, Berry i Watts. Stone i Banks też zresztą bardzo porządne i rozwijające się. One też najlepiej, jak widać nie tylko dla mnie, wypadły. Z aktorów Jackman to zdecydowanie największe rozczarowanie, w dodatku obok Pratta w najobleśniejszym gagu. Drugie to Schreiber, ale on z Watts grał w całkiem dobrym.