Moim zdaniem, gdyby poukładać segmenty w "skali śmieszności" od nudnych i zupełnie nie
śmiesznych, do tych zabawnych i ciekawszych , zupełnie inaczej oglądało by się ten film.
Porównałbym to do kultowych "Czterech Pokoi", gdzie dwa pierwsze pokoje spotkały się z niezbyt
przychylnymi opiniami, gdy dwa ostatnie uratowały film.W "Movie 43" miałem wrażenie chaosu i
zupełnie "niewygodnie" mi się oglądało ten film w pewnym momencie, co nie znaczy że mi się nie
podobał. Oczywiście to subiektywne uczucie oceniać który fragmenty był lepszy, ale opisuję tylko
swoje zdanie na ten temat.