PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4885}

Mroczne miasto

Dark City
1998
7,2 29 tys. ocen
7,2 10 1 28758
7,7 23 krytyków
Mroczne miasto
powrót do forum filmu Mroczne miasto

Pozycja polecona przez amerozzo, a opis FILMu zaraz się stworzy :-p
Od czego by tu zacząć.. Może od klimatu? JEST :)
Już od początku przytłaczający, ponury, MROCZNY klimat tego filmu rzucił mi się w oczy.
Można dostać jakiejś depresji ;) Gdzie to światło się pytam? Film odpowiada : w dupie ;]
Od początku film wydał mi się ciekawy, niecierpliwie czekałem aż zacznie się coś wyjaśniać. Takie początki lubię jaki miałem okazję w tym filmie zobaczyć, przyznaję ;]
Film minimalnie nuży tą mrocznością i raczej ospałym tempem (zazwyczaj je lubię, jeśli jest dobrze przedstawione), co dało mi się ze 2 razy we znaki, nie pamiętam już w jakich fragmentach.
Ukazanie obcych nawet nawet, choć szału ni ma. Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, ale wszyscy obcy potrafili mutować tak? Tak więc nie wiem dlaczego jeden z nich z tej umiejętności nie skorzystał gdy płaszcz mu się zachaczył ;)
Pomysłowość tego filmu jest spora, muszę mu to oddać; choć na początku troszkę mnie to śmieszyło i drażliło (w większej mierze, bo zadawałem sobie pytanie "WTF?"). Cała ta szopka ze szczelaniem zębami i transformacją budynków. Jednak gdy film zaczął się rozjaśniać (figuratywnnie ;)) to moje wrażenie totalnego bezsensu się rozwiało w większości (bo strzelanie zębami dalej uważam za śmieszne).Wymienianie wspomnień, żeby zrozumieć naturę duszy ludzkiej- ciekawe. Przesłania można sobie różne dobrać, albo w stylu Matrixowskim, czyli że świat jaki widzimy to tylko iluzja, albo takie że świat nieustannie się się przeobraża i się w nim zatracamy, albo takie że o życiu ludzkim świadczą wspomnienia (które są ulotne tak więc nie powinniśmy żyć wspomnieniami..) i bez nich jesteśmy nikim, po sam umysł, że dzięki swojemu umysłowi możemy zmienić świat, lub że żyjemy w zaćmieniu, nie zastanawiając się w ogóle dokąd zmierzamy, lub jesteś kimś a na drugi dzień możesz zostać całkowicie kimś innym, interpretacje są otwarte i jest ich w ci*l ;) Zapewne wraz z kolejnymi seansami dostrzega się coraz to więcej smaczków, których się za pierwszym razem ominęło. Co mnie też drażniło w sumie, to to, że fajnie że nikt się nie pokumał że zostali usypiani heh. Bardzo ciężko się skumać, jedziesz autem, a nagle nim nie jedziesz i w ogóle się nie zastanawiasz co się stało ;) Pomijając fakt, że te auta / pociągi itd. by się tak ładnie nie zatrzymywały gdyby kierowcy nagle się pozasypiali- ale to już szczegół. Pewnie to jest kolejna metafora, której nie załapałem za pierwszym razem :) Ale wszystko przede mną.
Na pewno film zyskuje tymi wszystkimi metaforami, bo bez nich ten film wydawałby się bez sensu i na pewno gdybym nie dostrzegł żadnej z nich, to bym mu dał ocenę góra 5 ;]
Bezsensowny film przecież nie trudno zrobić. Z drugiej strony do każdego filmu można sobie "przesłanie" dokleić... Dlatego nie będę na siłę rozszyfrowywał przeróżnej symboliki zawartej w tym filmie ;] Równie dobrze mógłbym się zastanowić nad znakiem spirali, co ona mogła oznaczać. Na pewno parę wyjaśnień bym sobie znalazł na siłę ;] Lecz tak samo mógłbym sobie znaleźć wytłumaczenie dlaczego obcy nosili czarne ubrania i kapelusz- także sobie daruję na siłę, wolę w sposób naturalny- metodę olśnienia w trakcie oglądania ;)
Ostatnie sceny troszkę rozczarowują, ten cały pojedynek.. nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia. Za to Mroczne Miasto pokazane od góry wyjaśniło parę kwestii których nie kumałem, za co chwała ;)
Także klimat, dobra gra, hipnotyzująca chwilami opowieść (może stąd ta spirala? ;)) - na przykład jak babka śpiewała w tej knajpie, trochę odpłynąłem gdzieś ;) - równa się na prawdę niezły film. Podobny do Matrixa, lecz jednak ten "pierwszy (choć nie był)" przypadł mi bardziej do gustu. "Mroczne..." ma jednak trochę za dużą otwartość jak dla mnie ;] I ma tylko 1/3 z tego "czegoś" co ma Matrix ;]
Jedno jest pewne, na pewno nie będę się wzbraniał przed obejrzeniem po raz kolejny w przyszłości :) "Sleep", "...,yes?" (mocne punkty programu ;)). Ah, jeszcze scena rozbicia muru też jest dobra.
EDIT: po paru dniach od seansu, obniżam troszeczkę ocenę, bo jednak film nie wkręcił mnie na tyle, żeby dać mu czyste 8. Dialogi i akcja były czasami drętwawe (np. gadka z doktorkiem mnie nie porywała w ogóle), gdzie w Matrixie o możliwości "drętwawości" nie było mowy ;) (dla mnie). Film oceniam tak jak Drabinę Jakubową.
Może kiedyś zmienię zdanie i mu podniosę :)

ocenił(a) film na 7
Kwic

Sorry za błędy ort.
pzdr