Podeszłam do tego filmu z ogromnym entuzjazmem, dość, że miał tak dobre komentarze i oceny na filmwebie to jeszcze fabuła zapowiadała się iście lovecraft'owsko. A do tego wielbiony Rufus Sewell.
Niestety jak to mówią nie licz na kogoś, licz na siebie. Film mimo bardzo ciekawego konceptu ludzi insektów, mrocznego klimatu sci-fi, rozbił mi przyjemność oglądu miejscami tępymi dialogami w stylu "Co Ty tutaj robisz? Śledziłem Cię.", strasznie chaotycznymi ujęciami i sekwencjami nie trzymającymi się kupy, a w finalnej części walki pomiędzy Bogiem a Murdochem wytrącił mnie całkowicie z równowagi. Gorzej technicznie zrealizowanego pojedynku chyba w całym życiu swoim nie widziałam. Zaznaczę, że oglądałam z dwójką przyjaciół zaręczając, że się będziemy świetnie bawić. Byłam zażenowana.
Polecam, dla wielbicieli gatunku (bo jest dużo plusów: koncept, klimat, scenografia)
Jednak realizacja strasznie słaba.