Wspaniały głęboki film, pokazujący, że nie trzeba nadawać zwierzętom antropomorficznych cech ani dawać im ludzkiego głosu, żeby mogły nauczyć dzieci czegoś o życiu. Tytułowy Mru pokazuje małej Cleo, że życie stałe się zmienia i nic z tym nie zrobimy. Można tylko zaakceptować zmiany, a wtedy szybko okaże się, że przerażająca czarownica jest fascynującą starszą panią, a jej groźny pies wartownik to poczciwy sympatyczny kundel. Do tego kotek uczy swoją panią ważnej lekcji o relacjach między ludzkich i międzygatunkowych. Nie wchodząc w głębsze spoilery -film kończy scena pożegnania dwóch postaci, obiecujących sobie wieczną miłość. Bo nie trzeba trzymać partnera przy sobie, żeby go kochać. W recz przeciwnie, czasem dla jego dobra trzeba pozwolić mu odejść.
Film bezsensownie promowany, jak jakaś przygoda z pogranicza fantazy, podczas gdy jest to ciepła obyczajówka, zachaczajaca o melodramat. Moje dzieci były wzruszone i poruszone.