Jakoś niechętnie włączyłem "Mulan" w wersji z dubbingiem. Filmy "Disneya" trochę mi się przejadły (a przynajmniej tak sądziłem przed obejrzeniem tego). Mulan jest córką starego wojownika, który przez niezręczność swojej córki najada się tylko wstydu. Mulan stara się naprawić krzywdy i przynieść rodzinie honor, wybierając się na wojnę zamiast ojca. Z pomocą wyrusza mały smok - w tej roli niepodrabialny Jerzy Sthur, który jak zwykle podwyższa ocenę filmu o 50%. Smok chce być w końcu szanowanym obrońcą rodziny - taka chińska legenda. Razem wyruszają na wojnę, która odmieni życie każdej postaci w filmie.
Jeśli historia nikogo nie przekonuje, musze napisać, że mnie tez nie przekonała. Jednak podczas oglądania filmu nie mamy wątpliwości, że nie można mówić o straconym czasie. Śmiejemy się z każdego tekstu małego smoka, trzymamy kciuki za główną bohaterkę, nawet jeśli wiemy, że każdy film tej wytwórni kończy się dobrze. Choć nie był to wielki przebój, dla mnie jest to znakomity film!