Uzależniający klimat i dyskusyjne interpretacje powodują, że film ten po seansie ma się ochotę obejrzeć kolejny raz. Nie jest to proste kino, jednak nie jest aż tak trudno to wszystko posklejać w jedną całość. Nie będę spoilerował, więc nie chcę rozwijać tematu fabuły, ale "Mulholland Drive" to film, który obejrzałem dosłownie jednym tchem. To zresztą pierwsza "10-tka", jaką wystawiłem od czasu obejrzenia "Piratów z Karaibów". Poza fabułą, na uwagę zasługuje również kapitalna gra przede wszystkim Naomi Watts i Laury Harring, a także świetna, dopełniająca i tak niesamowity klimat ścieżka dźwiękowa, złożona ze wspaniałej muzyki i rewelacyjnie współgrających z obrazem innych odgłosów. "Mulholland Drive" w mojej opinii zasługuje na najwyższą notę, ponieważ film to ponadczasowy, w którym, jak mi się wydaje, każdy znajdzie coś dla siebie, i który nie pozwala o sobie zapomnieć. Z pewnością jeden z najlepszych obrazów światowej kinematografii minionej dekady. POLECAM.
Nie zrozumiałam w ogóle. Co więcej, ten film mnie po prostu zmęczył. Mam wrażenie, że reżyser pomyślał: "zrobię film, w którym będzie tyle bezsensownych wątków i niejasnych symboli, żeby widz się nie połapał i pomyślał, że ten film jest mind-challenging.'
popieram, męczący. w Island Empire podobno kręcił film tylko z jakimś zarysem i sceny pisał bezpośrednio przed kręceniem. Filmu nie widziałem ale został uznany za jeden z najgorszych filmów w historii kina.
Jego pierwszy film Sześciu zmęczonych facetów (chyba tak) jest o niczym i skleił to bo chciał zobaczyć swoje obrazy w ruchu i do muzyki, film wygrał szkolny konkurs.
Mam wrażenie że Lynch się przyzwyczaił że ludzie nad interpretują jego filmy i wystarczy zagmatwać fabułę, połączyć ją tak żeby nie miało to żadnego sensu i większość chwyci to jako film tak wybitny że go nie rozumieją. Przykładem na to jest fakt że pozwolił sobie na kręcenie Island Empire w taki a nie inny sposób, bo myślał że jest tak wspaniałym reżyserem że nawet jak nakręci wszystko od czapy i połączy z intrygujący sposób to i tak ludzie to łykną. No ale widocznie przesadził :P
przeczytałem sobie teraz dobrą interpretację, zasadniczo teraz wydaje mi się o sensowne... aczkolwiek film jest bardzo nużący, niestety nie chwytam tego klimatu. Niestety żeby to choćby w 80% posklejać trzeba obejrzeć film z trzy razy. Niestety nie lubię filmów które reżyser robi dla siebie. Film jest przepełniony milionem symboli które wymyślił sam Lynch i maja nam coś sugerować, ale zanim się nad tym zastanowimy już pojawiają się kolejne, fabuła robi się coraz bardziej niezrozumiała i po seansie mamy papkę z mózgu. Niestety ale symbolika i odniesienia nie są jasne, bo nie odnoszą się do niczego poza wyobraźnią reżysera, więc trudno to samemu zrozumieć.
Podobnie. zgubiłem sie w tym filmie.
Albo ja jestem cienki albo Lynch poszedł o jeden most za daleko.
Zapamiętam za to nieziemska figure Haring i jej piersi! Cała jest piękna !! Hej!