W dwóch momentach, reżyser wybił mnie na dobre ze swojego snu:
1/ Wyjście Rity z samochodu po czołowym zderzeniu aut - nakręcone fatalnie.
/ torebka na ramieniu i szpileczki na nóżkach i zadrapanie na główce - oj, oj/
Sorry, ale to zabiło film.
2/ Naiwne zaakceptowanie obecności Rity przez Betty w mieszkaniu.
Lynch miał wystarczająco dużo czasu by wprowadzić nas w sen, czy też przełączyć nas na odbiór innych "fal". Nie zrobił tego.
Uważam ten film za dzieło nieprzemyślane i niedokończone.
Jedna scena jest w stanie zabić cały film?
Sorry za szczerość, ale większej głupoty to już dawno nie słyszałem.
Czy ty w ogóle zrozumiałeś ten film? Czy wiesz o czym on tak naprawdę opowiada? Mam nieodparte wrażenie, że nie. Inaczej bowiem nie pisałbyś takich bzdur.
Film jest bowiem genialny zarówno w swojej konstrukcji, jak i pod względem dopracowania poszczególnych scen. David Lynch po prostu jest perfekcjonistą i w jego dziełach nie ma "fatalnie nakręconych" ujęć. Są jedynie sceny, których niektórzy widzowie zwyczajnie nie rozumieją i ty do tej kategorii niestety się zaliczasz.
haha:]
"Czy ty w ogóle zrozumiałeś ten film? Czy wiesz o czym on tak naprawdę opowiada?"
Na to pytanie nie odpowie nawet sam D . Lynch.
Napradę polecam scenę "wyjścia Rity" z auta;)
Wiem o których momentach mówisz, ale nie zgadzam się. Ciężko będzie mi to wytłumaczyć w tej chwili, ale te momenty właśnie takie miały być. Nierealność, absurdalność momentami przechodząca w kontrolowany kicz. Co do akceptacji obecności Rity w mieszkaniu Betty, tak właśnie sobie Betty to wyśniła. Ja w obu wypadkach właśnie Lyncha, z tym jego stylem.
Oj nie.....
"tak właśnie sobie Betty to wyśniła" - tak? Jesli tak to wyśniła sobie to fatalnie i kiczowato.
A propos , ciekawe czy ktoś ma propozycję, jak ta scena powinna być wyśniona? Aby nie niszczyła odbioru filmu?
pozdr
Diane śniła o trym żeby Camilla była jej. cały sen był zbudowany właśnie po to żeby były razem. dlaczego w takim razie miałaby chociaż przez chwilę się wahać? może Betty Rity nie znała ale Diane Camille doskonale.....
ad sceny z autem. przecież to sen. miała taka być oj oj bo to ukochana autorki snu została skrzywdzona i szła do niej po ratunek. może to i było kiczowate ale dla mnie właśnie takie powinno być. bo o czym miała marzyć Diane? o krwi i roztrzaskanej twarzy ukochanej którą nota bene zabiła? logiczne że to sobie złagodziła i lukrem polała.
mam bardzo podobne odczucia m.in przez te dwa momenty caly film traci na wartosci bo przez ten kicz ciezko jest sie przyzwyczaic do klimatu filmu, wybija to jakby z rytmu. chociaz pomysl na przedstawienie snu a zarazem wszystkich uczuc i mysli diane genialny, jednak nie odczuwalne jest to podczas ogladania filmu co mu uchybia.