Wielu forumowiczów zadaje od wielu lat te same pytania:
"O co chodzi w filmie Mulholland Drive?"
"Co lub kogo ma symbolizować [...]?"
"Kim była [...]?"
I tak dalej.
Film daje niezłego kopa, to prawda.
Przyznam szczerze, że Mulholland Drive obejrzałem kilkakrotnie.
Kilkakrotnie sam, na forum filmweb.pl, zadawałem sobie pytania, które z dzisiejszego punktu widzenia były całkowicie zbędne.
Dopiero po kilku latach nasunął mi się wniosek, że ten film jest zbyt uniwersalny, by móc go w jakikolwiek sposób interpretować. Każdy, zależnie od zainteresowania światem, filmem, problematyką społeczną, historią, religią, itp., może znaleźć w nim coś innego, każda
scena może być interpretowana inaczej.
Dla mnie doskonałym przykładem na potwierdzenie moich słów jest tajemnicza scena z kowbojem.
Obejrzyjcie sobie ją uważnie.
Przysłuchajcie się DOKŁADNIE jego słowom.
Czy choć część z Was nie zauważa aluzji do tego, co dzieje się na tym forum o MD? Do tego, jak często nie myślimy lub udajemy, że tak robimy? Do tego, jacy czujemy się po obejrzeniu całości filmu, zadając sobie pytania co, jak i gdzie? Do tego, jakie mamy nastawienie?
Ten film to jak otwarcie pudełka - nigdy nie wiesz na co trafisz!
Ja osbiście uważam, że film jest dziwny, lecz ciekawy, podoba mi się logia tego filmu, która spaja wyraźnie ze sobą dwa punkty, dając tym samym raje ich bytu, a następnie wymieszanie tych spójności. Wszytko w tym filmie się miesza, charaktery, sytuacje, perspektywy, to pokazuje w jaki sposób postzregamy ten świat, jak bardzo jest on relatywny.