Aż chciałoby się powiedzieć: co za srogie gó*wno. Nie jestem zwolennikiem przekładania obrazu od początku istotnymi scenami, bo widz musi pamiętać każdą pojedynczą scenę, żeby wszystko zebrać w całość. Niemniej jednak film pozwala pomyśleć nad tym co się zdarzyło i każdy może to zrobić na swój sposób. Jeśli uznać, że to wszystko było tym czym nie było, to nawet nie można przyczepić się do gry aktorskiej i całego świata, bo nie musi być idealny.
Btw. Laura Harring miała piękne piersi. Nie bierzcie mnie za zboczucha czy coś, po prostu naprawdę je doceniam.